Najnowszym zaś jej rozdziałem jest sprawa „Zielonej granicy” Agnieszki Holland. Od razu oznajmiam: nie zamierzam iść na ten film do kina, ponieważ nie zamierzam dokładać się do frekwencji i nagradzać twórców moimi pieniędzmi. Film zapewne obejrzę, gdy pojawi się w ofercie któregoś z serwisów VOD, w których mam abonament. 318 views, 1 likes, 7 loves, 17 comments, 6 shares, Facebook Watch Videos from MAGIS Agnieszka Macyk: Iść czy nie iść (w kierunku marzenia) oto jest VAT naliczony związany jest natomiast z zakupami. Jest to wartość podatku, która zmniejsza kwotę podatku należnego (można ją odliczyć od zobowiązania do urzędu skarbowego). Przykład: Przedsiębiorca kupił usługę za 500 zł (plus 23% VAT) to za wszystko zapłaci 615 zł, z czego 115 zł będzie stanowił podatek VAT. I właśnie Czy rozcierać? Jak rozcierać ? Czym rozcierać? Na te wszystkie pytania odpowiadam w tym krótkim filmie.KURS PORTRETU "Sekrety Portretu" - https://kardisart.p Zapraszam Cię do wysłuchania krótkiego felietonu traktującego o pytaniu, które w roku 1976 zadał Erich Fromm w słynnym traktacie. Książka stanowi dogłębną an Pić albo nie pić? Oto jest pytanie Ostatnia aktualizacja: 29.06.2011 To oznacza, że jesteśmy odwodnieni w ok. 1 proc. Pytanie, czy powinniśmy pić, wtedy, gdy mamy na to ochotę, czy Dramat jest cichy, rozgrywający się głównie w głowach bohaterów, a cierpienie jest kameralne, schowane z tyłu głowy. Przecież babcia nie może zauważyć. Doceniam “Kłamstewko” już tylko za włączenie mnie w bardzo osobisty dramat, ale to nie wszystko. Lulu Wang, jak wspominałem, nie komentuje poczynań swoich bohaterów. Być albo nie być - oto jest pytanie. Kto postępuje godniej: ten, kto biernie Stoi pod gradem zajadłych strzał losu, Czy ten, kto stawia opór morzu nieszczęść I w walce kładzie im kres? Umrzeć - usnąć - I nic poza tym - i przyjąć, że sen Uśmierza boleść serca i tysiące Tych wstrząsów, które dostają się ciału W spadku Przyjrzyjmy się bliżej dwóm powodom, które dają nam jasną odpowiedź, że tak. Pominiemy oczywiście możliwość uruchamiania pirackich kopii gier - to nieetyczne, niezgodne z prawem i, przede wszystkim, szkodzi całemu rynkowi gier, czyli każdemu z nas. System operacyjny. Stary model PlayStation 3 pozwalał swoim użytkownikom na Szanowna Użytkowniczko, Szanowny Użytkowniku, Ile kosztuje? Jak długo? Dlaczego? Skąd się bierze? Zapytaj.onet.pl pomoże znaleźć odpowiedzi na każde Twoje pytanie. 2kny. Tylko odpowiedz na nie jest bardzo prosta i zależy od bardzo istotnej rzeczy. Od kasy, rzecz jasna. Niestety. Jeżeli ma nie być na przysłowiowe mleko to nie ma co się zadręczać, pracować trzeba a nawet należy. Owszem to ból jest wielki- zostawić maluszka w rękach.... właśnie w czyich? Bo jeżeli Babci to jeszcze pół biedy, ale obcej kobiety tak zwanej niani , no to już nie takie proste, bo to przecież obca i niechby i najlepsza to i tak będzie obca i w dodatku nie mamy pewności jaka jest naprawdę. Ale ja nie o nianiach chciałam... Tylko o mamach. Ten wpis : jest wylewaniem żalu i ja to rozumiem, chciałabym tylko poznac odpowiedz czy Mama która pisała te słowa rzeczywiście musi iść do pracy? Poznałam wiele Mam , były wśród niech takie które nie musiały wracać do pracy ale chciały , znam tez takie które z pracy zrezygnowały i choć żyje im się skromniej to sa szczęśliwe razem ze swoimi dziećmi. Komu to oceniać? Nie mnie. Nie wiem co zrobiłabym gdybym MUSIAŁA iść do pracy. Zapewne bym poszła i strasznie bym cierpiała wiedząc , że cierpi tez moje dziecko. Znałam Mamę M. która pracować nie musiała , wiedziała o tym , mówiła to jej rodzina, zapewniał mąż, żyli na bogato i parę set złotych w tą czy w tamtą nie robiło dla nich znaczenia. Wiedziała o tym i owa mama,ale codziennie rano wychodziła do roboty twierdząc , że bez niej firma po prostu splajtuje. To były bzdury. Cóż ,moim zdaniem był to w czystej postaci pracoholizm. Podczas poważnej rozmowy ze swoim mężem i ze mną powiedziała nam, że nie liczy się ilość czasu spędzanego z dzieckiem tylko jakość i nie dała się przekonać do pozostania w domu. Ta mama twierdziła, że jej niespełna wtedy półroczny syn kocha ją prawdziwie i nie jest mu bez niej żle bo przeciez cały dzień jest radosny i świetnie spędza czas z nianią i babcią. cieszyła się, że babcia cały czas miała na oku nianię a niania była zaangażowana w pracę i fakt dziecko było radosne . I tu właśnie leży problem. I to nie tylko moim zdaniem, ale zdaniem nauki. A to mądra nauka. Mówi ona o tym, że maleństwo kilkumiesięczne nie jest w stanie nas kochać, bo cóż to dla niego znaczy... takie maleństwo potrzebuje Mamy bo Mamę zna najlepiej, zna jej głos, zna jej oddech, można powiedzieć , że bardziej WYCZUWA NIŻ ZNA. I ta Mama powinna być ze swoim dzieckiem jak najdłużej , przy nim i z nim, I wcale nie liczy się jakość bardziej od ilości, tu istotne są obie rzeczy. Małe dziecko potrzebuje Mamy i to bardzo, przez pierwsze lata swojego życia jest ona dla niego jak powietrze - niezastąpiona a fakt, że czasami ją ktoś zastępuje to tylko wygodne usprawiedliwienie. Prawda jest jedna - nikt nie zastąpi Mamy to znaczy nie zaopiekuje się dzieckiem tak dobrze jak ona. Podkreślam, że zdaję sobie sprawę z przymusu pracy i rozumiem mamy które muszą iśc do pracy, muszą być mocne, to twardzielki. Są dzielne bo muszą takie być. A te które nie muszą iść do pracy rozczulają się i płaczą bo nie są w stanie sobie wyobrazić rozłąki. Proszę sobie nie wyobrażać. Irytują mnie Mamy które mówią : nie zostawiłabym swojego dziecka za nic w świecie. Dobrze, ale jeżeli dziecko ma mieć co zjeść i w co się ubrać nie mówiąc już o zabawkach to słowa "za nic w świecie" brzmią inaczej . One zmieniają znaczenie" Za nic w świecie nie pozwolę żeby moje dziecko chodziło głodne i bose i dlatego pójdę do pracy" Tylko ja widzę to tak: apetyt rośnie w miarę jedzenia i należy zastanowić się czy nie rośnie za bardzo i czy za dużo nie jemy. Ot taka moja filozofia. Bo może nie potrzebujemy aż tak wiele jak nam się przyzwyczaiło mieć? Może należy przewartościować priorytety i zastanowić się czy cel uświęca środki? Mój synek rozpoczął piąty miesiąc swojego życia, Mieszkamy w moim rodzinnym domu z moimi Rodzicami i bratem. Ciasno nam nie jest bo dom duży. Mnie jest niewygodnie...mentalnie. Nie zarabiam, Nie pracuję. Zarabia mój partner i pomagają nam Rodzice. To wielka pomoc. Przyjmuje ją z radością i pokorą. Ale nie traktuję jej jak jałmużny , przecież mogłabym pójśc do pracy. Coś z pewnością bym znalazła. Ale nie zostawię mojego synka, jeszcze nie. Ja to po prostu wiem, czuję a raczej wyczuwam, że zrobiłabym mu tym wielką krzywdę. Zraniłabym Go . I ta rana zaczęłaby kiedyś się otwierać, trudno powiedzieć kiedy , może dopiero wtedy kiedy mój syn będzie dorosły a może dużo wcześniej. Gdybym poszła do pracy ,byłoby mnie stać na wiele więcej niż teraz, może moje dziecko miałoby lepsze zabawki, lepsze ubrania, może miałoby to i tamto i jeszcze owamto ale nie przekonuje mnie to bo teraz ma MAMĘ I TO JEST NAJLEPSZE CO MOŻE MIEĆ MALUSZEK. No i kwestia najważniejsza- nie MUSZĘ iść do pracy. „Rozprawa odbędzie się 22 marca 2018 roku, godz. sala 303 w tutejszym Sądzie” – dostajesz pismo z Sądu i nie wiesz, co dalej robić. Iść czy nie iść na rozprawę? Właściwie to nie chcesz w niej uczestniczyć, ale czy możesz po prostu zignorować tę informację? Albo akurat zachorowałeś i leżysz w łóżku z ciężką grypą, a nie chciałbyś, by sąd procedował bez Twojego udziału. Co teraz? Podstawową zasadą procesu karnego jest prawo oskarżonego do brania udziału w rozprawie. Co to oznacza? Oznacza to, że możesz brać udział w rozprawie, jeśli chcesz. Wyjątkiem są sytuacje, w których Twoja obecność zostanie uznana za obowiązkową. Jak rozróżnić te dwa przypadki? Otóż – jeśli Twoja obecność zostanie uznana za obowiązkową, to w piśmie, w którym otrzymasz informację o terminie, znajdzie się także zapis „obecność obowiązkowa”. Takie pismo nosi nazwę „wezwania”. W pozostałych przypadkach jest to „zawiadomienie”. Obecność oskarżonego jest obowiązkowa także na rozprawie, na której rozpoczyna się przewód sądowy (a więc prokurator przedstawia zarzuty – czyli odczytuje akt oskarżenia) oraz podczas przesłuchania oskarżonego (a zatem sąd będzie chciał usłyszeć od Ciebie, czy przyznajesz się do winy i czy chcesz złożyć wyjaśnienia, a jeśli tak, to jakie) – z tym, że dotyczy to tylko tych spraw, w których zarzucana jest Ci zbrodnia. Skoro już pojawiła się tutaj zbrodnia, to dwa słowa o tym, jak ją rozróżnić. Ze zbrodnią mamy do czynienia wówczas, gdy dolna granica wymiaru kary może wynosić co najmniej 3 lata pozbawienia wolności. A więc jeśli zarzuca Ci się np.: oszustwo z art. 286 § 1 – nie jest to zbrodnia, gdyż dolna granica wynosi tutaj 6 miesięcy pozbawienia wolności. Zbrodnią natomiast będzie np.: zgwałcenie ze szczególnym okrucieństwem (dolna granica to 5 lat pozbawienia wolności). Jeżeli Twoja obecność na rozprawie nie jest obowiązkowa, to możesz uczestniczyć w kolejnych terminach, ale nie musisz. Jednak jeżeli chcesz uczestniczyć w rozprawie, a przydarzy się Ci wypadek losowy, np.: wspomniana wyżej choroba – to by sąd nie procedował pod Twoją nieobecność, musisz złożyć stosowny wniosek. W przypadku, kiedy jesteś chory, wówczas do wniosku powinieneś załączyć zaświadczenie lekarskie pochodzące od lekarza sądowego. W przeciwnym razie sąd może nie uwzględnić wniosku i przeprowadzić zaplanowane czynności. Inaczej sprawa ma się w sytuacji, gdy Twoja obecność uznana była za obowiązkową. Każdą nieobecność powinieneś usprawiedliwić, gdyż jeśli sąd uzna Twoją obecność za niezbędną na konkretnym terminie rozprawy bądź przy konkretnych czynnościach – jeśli się nie stawisz i nie usprawiedliwisz niestawiennictwa, wówczas sąd zarządzi zatrzymanie i przymusowe doprowadzenie. Fakt, że sąd uznał Twoją obecność za obowiązkową, nie oznacza, że będziesz musiał brać udział w każdej rozprawie. Jeśli po złożeniu wyjaśnień nie chciałbyś brać dalszego udziału w sprawie, możesz złożyć ustny wniosek do protokołu o zwolnienie Cię z dalszego udziału w sprawie. Z reguły sądy uwzględniają taki wniosek. Pamiętać jednak musisz, że nie o wszystkich terminach rozpraw będziesz zawiadamiany. Dlaczego tak się dzieje? Sąd, w zależności od tego, kiedy zostaje wyznaczony kolejny termin, albo rozprawę przerywa, albo ją odracza. Jeśli zaś zarządza się przerwę w rozprawie, wówczas sąd nie zawiadamia o nowym terminie, nawet jeżeli nie uczestniczyłeś w poprzednim. Informację o terminach rozpraw uzyskasz w sądzie. Obecny czy nie – w dużej części przypadków ta decyzja należy tylko do Ciebie. A jeśli nie chcesz lub nie możesz brać udziału, może warto zastanowić się nad obrońcą, który będzie czuwał nad Twoją sprawą? Zastanawiacie się, czy warto składać „papiery” na studia? Wpisujecie w wyszukiwarkę „studia czemu iść”, „iść czy nie iść na studia”? Nie podejmiemy decyzji za Was, ale możemy przedstawić parę „za” i „przeciw”. Trzymamy kciuki, abyście dzięki lekturze naszego artykułu podjęli/podjęły świadomą decyzję! Czym jest uniwersytet? Rodzaje szkół wyższych To pytanie wcale nie jest banalne, ponieważ rodzaj szkoły determinuje kierunki nauczania i charakter tejże nauki. W Polsce wyróżniamy uczelnie akademickie oraz zawodowe. Pierwsze z nich prowadzą naukę na poziomie I, II i III stopnia (kształcą więc licencjatów, inżynierów, magistrów i doktorów). Drugie zaś uwzględniają potrzeby otoczenia społeczno-gospodarczego – a nie naukowego – i prowadzą studia I i II stopnia. Wyróżniamy więc: uniwersytety, uczelnie techniczne (w tym politechniki) uczelnie: rolnicze, ekonomiczne, pedagogiczne, medyczne, morskie, artystyczne, teologiczne akademie wychowania fizycznego uczelnie resortu obrony narodowej oraz resortu spraw wewnętrznych i administracji (EACEA 2021) Wybór konkretnej szkoły wyższej warunkuje charakter nauki. Jeżeli lubicie zgłębiać wiedzę teoretyczną, wybierzcie uniwersytet, jeżeli zaś jesteście nastawieni na zdobycie zawodu, zorientujcie się w ofercie Państwowych Szkół Zawodowych, uczelni technicznych i innych tzn. uczelni rodzajowych. „Zadaniem studiów wyższych nie jest przygotowanie do zawodu, od tego są szkoły zawodowe” – mówi Magdalena Zawisławska z Uniwersytetu Warszawskiego („Perspektywy” 2021). Często można spotkać się z zarzutami, że kierunki uniwersyteckie kształcą „bezrobotnych” oraz nie uczą „niczego konkretnego”. Z tym pierwszym zarzutem zaraz się rozprawimy. A co do drugiego… tradycja pozyskiwania wiedzy w uniwersytetach kształtowana jest od XII w. i od początku nastawiona była na swobodną wymianę myśli z zakresu humanistyki i nauk przyrodniczych. Szkoda byłoby zaprzepaścić na przykład dokonania filozoficzne z ostatnich (ponad) dwóch tysięcy lat, bo „nie dają pracy”, prawda? 🙂 Nie zmienia to faktu, że charakter uniwersytetów się zmienia. Przede wszystkim, przeobraziły się z instytucji o charakterze elitarnym w kierunku instytucji masowej. Tworzą się nowe dyscypliny uniwersyteckie, często ze względu na potrzeby rynku. Studenci szybciej chcą zdobywać wiedzę, a potem odpowiednią pracę. Obecni rektorzy i ich zespoły muszą brać wszystkie te czynniki pod uwagę (Hejwosz 2008). Garść faktów Popularne stwierdzenie, że w Polsce jest zdecydowanie za dużo absolwentów szkół wyższych, ponieważ nie znajdują oni zatrudnienia, okazuje się być fałszywe. Wskaźnik zatrudnienia osób z wyższym wykształceniem jest znacznie wyższy niż dla pozostałych grup z wykształceniem podstawowym, średnim czy zawodowym (Szreder 2018). Oficjalny poziom bezrobocia dla osób z wyższym wykształceniem w ostatnim kwartale 2021 r. wynosił jedynie 1,4% (GUS 2021). Naturalnie, nie wszystkie osoby pozbawione pracy rejestrują się w urzędach – ale nawet z korektą danych z Głównego Urzędu Statystycznego, liczba niepracujących osób po studiach jest wciąż niewielka. Badania pokazują, że poziom wykształcenia oraz doświadczenie w pracy są ze sobą sprzężone. Młodzi ludzie do 26 r. ż. mogą częściej liczyć na prace asystenckie, dorywcze lub specjalistyczne niż na stanowiska wyższego szczebla (Jankowski, Mańka 2020), ponieważ nie zdążyli zdobyć odpowiednio bogatego doświadczenia. Nie można więc oczekiwać, że od razu po studiach dostaniemy ofertę pracy na stanowisku eksperckim. Osoba bez wykształcenia wyższego na ogół również nie osiągnie poziomu eksperckiego przez pięć lat pracy z uwagi na brak wiedzy teoretycznej. Słowem: niezależnie od tego, czy jesteśmy magistrami czy nie, potrzeba lat, aby zdobyć doświadczenie i wiedzę. Nie ma żadnej drogi na skróty! Kim jestem, co lubię, co chcę robić w życiu? Zanim przejdziemy do tabelki z „za” i „przeciw”, wypiszemy jeszcze pytania, na które warto sobie postawić, (nie) chcąc iść na studia. Co lubię robić? – Zdajemy sobie sprawę, że wiele osób wybiera studia (i potencjalny zawód) ze względu na trendy ekonomiczne i perspektywę szybkiego zatrudnienia. Warto pomyśleć przy okazji, czy jest to jakkolwiek związane z zainteresowaniami, charakterem. Czy lubicie czytać i rozmyślać nad trudnymi zagadnieniami, czy wolicie pracować nad projektami, macie „kreatywną głowę”? A może bardziej pociągają Cię liczby, komputery, zagadnienia techniczne? W czym jestem dobra/dobry? – Przypomnijcie sobie sytuacje, w których dostaliście pochwały, dobre oceny. Liczą się nie tyle konkretne przedmioty czy partie materiału, ale kompetencje liderskie, działania indywidualne, inicjatywa, działanie kreatywne itd. Te tzn. umiejętności miękkie mogą podpowiedzieć, jaka przyszłość – zawód, kierunek studiów – będzie dla Was odpowiednia. Co zrobię, jeżeli plan A nie wypali? – Rekrutacje na studia lub o pracę to właściwie konkurs, którego efekt możemy mniej lub bardziej przewidzieć. Warto mieć w zapasie plan B i C. Jak szukać kierunku studiów? Sprawdźcie rankingi szkół i kierunków, aby zorientować się, które są najlepsze w Waszym regionie lub w całej Polsce. A o czym właściwie mówią rankingi, pisaliśmy w artykule „Rankingi uczelni – co musisz o nich wiedzieć?”. Przejrzyj ofertę jakiejś szkoły wyższej – może być ta najbliżej Waszego miejsca zamieszkania. Wpierw wybierzcie wydział najbliższy Waszym marzeniom i planom, następnie zapoznaj się z instytutami i katedrami. Zapoznajcie się z programami studiów danego kierunku. To dokument, w której opisuje się generalny cykl kształcenia oraz profil absolwenta. Wymienione tam będą umiejętności, jakie zdobywa absolwent po zakończeniu określonego stopnia studiów. Poszukajcie planów zajęć. Zorientujecie się, z jaką liczbą zajęć będziecie musieli się mierzyć. Ocenicie, czy zdołacie pójść do pracy, aby dorobić, czy jednak – zwłaszcza na pierwszych semestrach – nie będzie to możliwe. Przeczytajcie sylabusy. Sylabus to informator zawierający program nauki danego przedmiotu, informacje o zaliczeniu, listę lektur itp. Dzięki niemu dowiecie się, jak będą wyglądały zajęcia. Studia – za Dzięki studiom będziecie wiedzieć więcej. Niezależnie od wybranego kierunku, poszerzycie swoje horyzonty, zdobędziecie nowe umiejętności. Będziecie tworzyć, dyskutować, pisać i myśleć. Liczyć, konstruować, projektować. Dzięki wykładowcom czy dostępowi do laboratoriów macie możliwość zdobycia wiedzy, której nie bylibyście w stanie zdobyć samemu. Przez trzy czy pięć lat studiów możecie eksplorować poszczególne dziedziny wiedzy i w ten sposób zadecydować, jak chcecie, aby rozwinęły się Wasze drogi zawodowe. Możecie aplikować o stypendia, w tym zagraniczne. Dzięki temu zdobędziecie finansowanie na swoje badania (np. do pracy magisterskiej) albo wyjedziecie na studia do innego kraju. To doskonała okazja do zgłębiania wiedzy i poznania innej kraju i/lub kultury. Studia to czas zdobywania samodzielności i odpowiedzialności za swoje działania. Studia to głównie czas indywidualnej nauki, podczas której ważne jest zorganizowanie i planowanie. Dla wielu osób wyjeżdżających ze swojego miejsca urodzenia lata studiów to mieszkanie w akademiku lub wynajmowanym pokoju/mieszkaniu, co też uczy samodzielności. Znajomości zawarte podczas studiów można nazwać networkingiem. Co prawda po zakończeniu licencjatu czy magisterki drogi studentów się rozchodzą, ale może okazać się, że spotkasz kogoś ze swojego kierunku w miejscu pracy. Ktoś inny poleci lub odradzi pracę w danym miejscu. W niektórych firmach funkcjonują systemy poleceń, dzięki którym i polecający, i kandydat zyskują gratyfikacje. Warto więc pamiętać i o tym czynniku. Czas studiów to nie tylko nauka. To nawiązywanie znajomości i przyjaźni, szukanie nowych doświadczeń, doświadczanie przygód. Wiele osób przyznaje, że to najlepszy czas w życiu. Studia – przeciw Swoje zainteresowania lokujecie poza ramami akademickimi i nie czujecie, aby wyższe wykształcenie pomogłoby Wam realizować plany. To zupełnie w porządku. Studia nie są jedyną możliwością zdobywania wiedzy, ponieważ dokształcać można się np. przez kursy zawodowe. Podjęcie pracy od razu po skończeniu szkoły średniej, branżowej/ zawodowej czy technikum to możliwość szybkiego budowania swojej drogi zawodowej. Zwłaszcza, gdy jesteście osobami zdecydowanymi, które mają określoną wizję swojej przyszłości. Część (większość?) zagadnień poruszanych podczas studiów to wiedza teoretyczna, której być może nigdy nie wykorzystacie. To tak samo jak z liczeniem przekroju graniastosłupa z liceum. Szybsze pójście do pracy to możliwość szybszego usamodzielnienia się pod względem finansowym. Studia to też egzaminy, prezentacje, zaliczenia – sporo stresu, jednym słowem. I ostatnie: na studia można też pójść po kilku latach pracy, z dużą motywacją i konkretnymi planami na rozwój. Mamy nadzieję, że choć trochę jest Wam łatwiej podjąć decyzję. Niezależnie od tego, co wybierzecie, szczerze życzymy Ci powodzenia i wytrwałości! Jest kilka sposobów, by nas wesprzeć A czy wiecie, że możecie wesprzeć naszą Fundację i działanie portalu Moje Stypendium? Jest na to kilka sposobów i niekoniecznie mamy na myśli wsparcie finansowe. Jeśli podoba się Wam i doceniacie to co robimy, zajrzyjcie do artykułu. Fundacja Dobra Sieć nie ponosi odpowiedzialności za decyzje podjęte przez użytkowników serwisu na podstawie informacji opublikowanych na stronach Rozpowszechnianie całości lub fragmentów tekstów zamieszczanych w serwisie w innych mediach lub w innych serwisach internetowych bez podania źródła wymaga zgody serwisu